Zużycia stycznia

by My strawberry fields

Raz w
miesiącu przychodzi taki dzień, gdy z lekką ekscytacją oraz odrobiną
niepewności sięgam do torby, w której przechowuje opakowania po zużytych
kosmetykach. Niestety zazwyczaj moja ekscytacja szybko zostaje ostudzona, gdy
po rozchyleniu rantów torby moim oczom ukazuje się tylko kilka, smutnych
opakowań. Nie będę ukrywać, że
  w tym
miesiącu ten scenariusz się powtórzył.


Mimo
wielkim chęciom oraz systematycznemu stosowaniu kremów/żeli/maseł/pomadek nie
udało mi się specjalnie dużo zużyć. No cóż nikt nie powiedział, że będzie łatwo
🙂


Moim
ulubionym szamponem do włosów od kilku lat jest Pantene Pro-V Aqua Light do włosów cienkich i przetłuszczających.
Szampon dokładnie myje włosy, nie obciąża ich oraz nie plącze, a co najważniejsze
pozostawia na długo świeże. Wad w nim nie widzę. Czy kupię? Oczywiście,  kolejna butelka już stoi pod moim prysznicem
🙂

Kremowy żel pod prysznic z Lirene niestety okazał się rozczarowaniem. Przede wszystkim miał
bardzo płynną konsystencję, która sprawiała, że część spływała między palcami i
był nie wydajny. Po drugie zapach miał mocno „mydlany” i niezbyt orzeźwiający
oraz bardzo kiepsko się pienił. Co prawda nie zaobserwowałam zbytnie wysuszania,
ale niestety także zabrakło nawilżania. To było zdecydowanie pierwsze i
ostatnie spotkanie z tą serią żeli marki Lirene.

Kosmetyki
marki Alverde są bardzo pożądane
przez blogerki, ale niestety nie zawsze warte swojej dobrej opinii. To już
druga odżywka tej firmy, która nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Odżywka do włosów brązowych z orzechem
włoskim i kasztanem
miała gęstą konsystencję oraz była całkiem wydajna za
co dostaje plusa, ale niestety za mało robiła dla włosów. Owszem były lekko
nawilżone i wygładzone, ale inne odżywki radziły sobie z tym lepiej. Kolejnego
zakupu nie planuję.


Honor Alverde zostanie uratowany przez serum dla skóry młodej z różanecznikiem.
Serum  ma bardzo lekką konsystencję,
szybko się wchłania i pozostawia skórę nawilżoną, delikatnie napiętą oraz
gotową do przyjęcia bardziej treściwych kremów. Serum cudów nie robi, ale jest
bardzo przyjemnym uzupełnienie codziennej pielęgnacji skóry. Kolejne opakowanie
jest już w użyciu.

Serum Lerosett został
poświęcony osobny post. Niestety nie jest on pochwalny, bo serum moim zdaniem
nie robi nic, a dodatkowo zostało „wzbogacone” wszystkimi możliwymi parabenami.
Zużyć zużyłam, ale ponownie go nie kupię.

O kremie Embryolisse Lait-Creme Concentre ostatnio
pisałam pochwalny post, który możecie przeczytać tutaj. To już moja druga 75ml
tubka i kolejna czeka na otwarcie. Mój ukochany całoroczny krem. W zimie
stosuję go zarówno rano, jak i wieczorem, a latem aplikuję go tylko na noc.
Świetnie nawilża i stabilizuje skórę.

Na deser
wracamy do kategorii włosy i mojego ulubionego serum marki Toni & Guy,
którego pełną recenzję możecie przeczytać tutaj. Serum wygładza włosy, sprawia,
że praktycznie się nie plączą oraz zapobiega elektryzowaniu się włosów.
Pojemności i cena może nie zachwycają, ale jest niesamowicie wydajne. Starczyło
mi na prawie pół roku codziennego użytkowania. Jak trafię na promocję produktów
Toni & Guy to na pewno kupię kolejne opakowanie.

I to
tyle. Wiem, że malutko, ale może w przyszłym miesiącu uda mi się pobić ten
marny wynik. A jak Wam poszło styczniowe zużywanie?

You may also like

12 komentarzy

Wera 4 lutego, 2013 - 7:55 pm

a ja mam odżywkę Alverde z Armantem i genialna jest, i jaka gęsta

Reply
My strawberry fields 4 lutego, 2013 - 8:07 pm

Z Amarantem niedawno kupiłam. Mam nadzieję, że się u mnie lepiej sprawdzi 🙂

Reply
JuicyBeige 4 lutego, 2013 - 8:23 pm

Miałam kiedyś Ten szampon z Pantene,ale ja z kolei myślałam,że wyrwę sobie po nim włosy jak je czesałam:/

Reply
Unknown 4 lutego, 2013 - 9:03 pm

Całkiem ładny zestaw 🙂

Reply
Unknown 4 lutego, 2013 - 10:55 pm

Żadnego z tych produktów jeszcze nie miałam.

Reply
Beauty_Station 5 lutego, 2013 - 9:19 am

Ehhh niestety jeśli chodzi o kosmetyki Alverde tak naprawdę więcej jest szumu niż to warte… Mnie ich odżywki nie przekonują i raczej nie skuszę się na kolejne eksperymenty. Bardziej odpowiada mi Balea 🙂 Choć przyznam szczrze, że tym serum mnie zainteresowałaś 😉

Reply
My strawberry fields 5 lutego, 2013 - 10:33 am

Na jego temat na pewno pojawi się osobny post. W końcu to już drugie opakowanie, a to o czymś świadczy 😉 Dwie odżywki z Alverde za mną, dwie przede mną. Mam nadzieję, że te kolejne będą lepiej się zachowywały niż ich poprzedniczki 🙂

Reply
aSHa 5 lutego, 2013 - 11:31 am

ja mam nadzieję, niedługo będę także szczęśliwą posiadaczką kosmetyków z DM 🙂
zostałaś otagowana 🙂
http://cudmiodimalinka.blogspot.com/2013/02/tag-versatile-blogger.html

Reply
Marti 5 lutego, 2013 - 4:26 pm

oj, nie marudź, nie jest wcale tego tak mało 🙂 w lutym będzie lepiej 😀

Reply
vejjs 5 lutego, 2013 - 6:00 pm

Całkiem niezłe zużycie, nie jest tego wcale mało 😉

Reply
*Natalia* 5 lutego, 2013 - 8:21 pm

Wcale nie mało! Ja miałam takie miesiące, że nie zużyłam żadnego kosmetyku :-P.

Reply
BogusiaM 6 lutego, 2013 - 9:37 am

i tak jest ładnie:) nad swoim postępowaniem trzeba by się zastanowić jakby nic się nie skończyło w przeciągu miesiąca 🙂

Reply

Leave a Comment