Misją marki Origins jest tworzenie wysoce skutecznych, naturalnych kosmetyków do pielęgnacji, których siła pochodzi z natury, a jej działanie jest udowodnione naukowo. Od momentu powstania, czyli od 1990 roku koncentruje się na poszukiwaniu roślin z całego świata o najbardziej efektywnym i dobroczynnym działaniu, których ekstrakty są analizowane i badane w jej laboratoriach. Jest pionierem w wykorzystywaniu 100% naturalnych olejków eterycznych w kosmetykach do pielęgnacji skóry. Swoimi produktami oczarowuje kobiety na całym świecie, stając się jedną z najbardziej znanych marek tworzących kosmetyki na bazie wyciągów roślinnych. Spośród bardzo bogatego asortymentu wybrałam trzy kosmetyki, które dzisiaj chciałam Wam przedstawić.
Stosunkową nowością w asortymencie marki jest Maskimizer (75 zł/95 ml), czyli pierwsza na świecie baza pod maseczki. Ma ona postać bezbarwnego, nietłustego płynu o lekkim przyjemnym zapachu. Jej zadaniem jest przygotowywanie cery poprzez nawilżenie jej i zmiękczenie, dla spotęgowania działania maseczki. Pobudza receptory skóry dla lepszego przyjęcia składników odżywczych maski, a dodatkowo ułatwia nakładanie, rozprowadzenie i usuwanie glinki oraz masek oczyszczających. Sprawia, że nawet głęboko oczyszczające maski na bazie glinek, alg i błota z morza martwego wolniej zastygają na skórze, nie powodują przesuszeń i niekomfortowego uczucia ściągnięcia. Dzięki zastosowaniu bazy, nawet najtańsze maski dostępne w jednorazowych saszetkach dają satysfakcjonujące rezultaty. Jest to bardzo uniwersalny kosmetyk, który można również stosować pod ulubione kremy. W składzie bazy znajdziecie nawilżający i wygładzający kompleks z alg, a także glicerynę, ekstrakty z liści zielonej herbaty, rumianku i ogórka, mocznik, kofeinę oraz witaminę E. Jej stosowanie jest banalnie proste, bazę rozpylamy z odległości 25 - 30 cm od twarzy omijając okolicę oczu. Następnie lekko wklepujemy ją w skórę i nakładamy wybraną maseczkę. Jej jedyną wadą jest atomizer, który nie zapewnia wystarczająco drobnej mgiełki. Baza nie jest zalecana do maseczek typu peel-off.
Bardzo znanym kosmetykiem marki Origins jest krem do twarzy VitaZing SPF 15 Energy-boosting Moisturizer (129 zł/50 ml). Jego główną rolą jest nawilżanie cery, dodawanie jej energii, a także zapewnianie ochrony. Z każdym z tych zadań radzi sobie wyśmienicie. Oferuje mojej suchej skórze odpowiednią dawkę nawilżenia, likwiduje suche skórki i nawet w czasie bardzo niskich temperatur zapewnia jej komfort na cały dzień. Dodatkowo zawiera faktor ochronny SPF15, dzięki czemu dodatkowo zabezpiecza skórę przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym. Jest to jednak kosmetyk wielozadaniowy i poza swoim działaniem pielęgnacyjnym, oferuje również cerze zastrzyk bogatego w przeciwutleniacze mangostanu oraz dodaje zdrowego promiennego blasku jak po tygodniowych wakacjach. Ten biały, lekki krem w momencie rozprowadzania go na skórze zaczyna zmieniać kolor, dzięki czemu zapewnia wyrównanie kolorytu i przykrycie lekkich niedoskonałości. Sam odcień niestety jest dosyć ciemny, więc nie jest to idealny wybór dla bardzo jasnych, porcelanowych karnacji. VitaZing optycznie wygładza zmarszczki i pory oraz nadaje skórze zdrowego blasku. Latem często używałam go solo bez podkładu i wraz transparentnym pudrem matującym tworzyli świetny duet. Zimą traktuję go jako krem nawilżający z właściwościami bazy pod makijaż, która świetnie współpracuje z podkładami przedłużając ich trwałość i potęgując krycie. Poza wspominanym mangostanem, w jego składzie znajdziecie m.in. ekstrakt z rumianku, olejek grejpfrutowy, piniowy, z gorzkich migdałów, z róży damasceńskiej, a także masło z mango i shea.
Kosmetykiem, który powinien się znaleźć w każdej kosmetyczce jest Super Spot Remover Blemish Treatment Gel (69 zł/10 ml), czyli punktowy żel na wypryski. Każda z nas ma raz na jakiś czas problem z niechcianym pryszczem, który spędza nam sen z oczu. Wystarczy na noc na każdą ze zmian zaaplikować odrobinę żelu Super Spot Remover i już rano będziecie mogły zaobserwować widoczną zmianę. Jego działanie opiera się na niezwykle skutecznym kwasie salicylowym wspomagającym złuszczanie martwych komórek skóry, które w przeciwnym razie blokują pory i powodują powstawianie pryszczów. Żel dezynfekuje skórę, a także przyspiesza proces gojenia i eliminuje nadmiar sebum. Zawarte w nim czerwone algi w widoczny sposób likwidują zaczerwieniania. Z każdym zastosowaniem zmiana jest zauważalnie zredukowana bez nadmiernego wysuszenia skóry i bez wywołania najmniejszych podrażnień. Dodatkowo dzięki składowi bogatemu w ekstrakty roślinne żel chroni skórę przed pojawianiem się przebarwień skórnych. Jego lekka żelowa konsystencja nie obciąża cery, nie pozostawia nieprzyjemnej warstwy i świetnie nadaje się również pod makijaż. Na uwagę zasługuje także jego przepiękny miętowo-ziołowy zapach.
Marka Origins należy do grona moich ulubieńców i z przyjemnością poznaję ich kolejne kosmetyki. Do tej pory żaden z nich mnie nie rozczarował, więc serdecznie zachęcam Was do poznania ich asortymentu. Znajdziecie w nim wiele świetnych kosmetyków, które oczarują Was swoimi innowacyjnymi formułami, apetycznymi zapachami i co najważniejsze rewelacyjnymi składami. Przed zakupem koniecznie zapoznajcie się z moimi pozostałymi recenzjami ich kosmetyków, czyli kremu pod oczy i do twarzy z serii GinZing, a także maseczki nawilżającej Drink Up Intensive Overnight Mask. Przy zakupie warto skorzystać z rabatu -20%, który aktualnie oferuje Perfumeria Sephora.
poniedziałek, 21 listopada 2016
Trio Origins: Maskimizer, VitaZing SPF15 oraz Super Spot Remover
Etykiety:
Origins,
pielęgnacja,
pielęgnacja twarzy
O nie, Twoje zdjęcia znowu mnie zachwycają <3
OdpowiedzUsuńA z Origins na razie miałam jedynie miniaturki słynnych masek.
Zgodzę się zdjęcia piękne :D Wakacyjne !
UsuńMarkę znam tylko z nazwy...
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o takiej firmie ;-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o produktach tej marki :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt z tej bazy pod maseczki :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia ♥
Pierwszy raz słyszę o tej firmie, ale ich kosmetyki mnie zaciekawiły :)
OdpowiedzUsuńPolubiłam ich całonocną maseczkę na noc Drink Up Intensive :)
OdpowiedzUsuńmuszę przyznać, że pierwszy raz słysze nazwę tej firmy! :O
OdpowiedzUsuńps. zdjecia cudowne! :D
Pierwszy raz spotykam się z tą marką
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńJa też :)
UsuńPiękne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze produktów z tej firmy :)
Widzę je po raz pierwszy :) Zaciekawiłaś mnie nimi :)
OdpowiedzUsuńMiałam spot remover i niestety dla mnie za mocny, ale origins cenie sobie :)
OdpowiedzUsuńWidziałam w sklepie kosmetyki tej firmy ale nigdy ich nie miałam. Na pewno coś od nich kupię na wyprzedaży(bo ceny mają dość wysokie).
OdpowiedzUsuńTrio prezentuje się fantastycznie. Z chęcią wypróbowałabym przynajmniej jedną z pozycji, niestety do najbliższej Sephory mam 120km.
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki! Super zdjęcia!:)
OdpowiedzUsuńxxBasia
Niestety Origins jest marką której jeszcze nie zgłębiłam, ale mam parę produktów na oku, które są od jakiegoś czasu na mojej chciejce ! ;D Tak więc wszystko przede mną ♥
OdpowiedzUsuńNie słyszałam ani o marce ani o tych produktach ;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o produktach tej marki, ale nigdy nie miałam okazji ich przetestować.
OdpowiedzUsuńidealne zdjęcia! ;)
Pierwszy raz słyszę, ale chętnie bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuńBradzo ciekawe te kosmetyki. Kto by pomyślał, że istnieje coś takiego jak baza pod maseczki?:)
OdpowiedzUsuńNie znam zupełnie, ale zdjęcia świetne!
OdpowiedzUsuńWiele dobrego słyszałam o tych kosmetykach. Z chęcią bym się skusiła. Zwłaszcza o tym kremie słyszałam wiele pozytywnych opinii. Z chęcią bym się skusiła. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńnie znam ;(
OdpowiedzUsuńciekawi mnie ta baza pod maseczki, fajna rzecz:)
OdpowiedzUsuńgreat post as usual :)
OdpowiedzUsuńKisses :)
http://itsmetijana.blogspot.rs/
Można teraz dostać od nich prezent, żel do mycia twarzy za 1 gr, wystarczy podać mail :)
OdpowiedzUsuńTa baza pod maseczki mnie zaciekawiła :) Nie miałam jeszcze nic z tej marki <3
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę przetestować te produkty :)
OdpowiedzUsuńwww.ladyagat.com
Baza pod maski i pogromca wyprysków bardzo mnie ciekawią :D Maski ostatnio staram się stosować bardzo często, więc pierwsza opcja byłaby dla mnie super - tym bardziej, że podoba mi się skład tego kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńO, słyszałam o tej marce i kojarzę ją głównie z Sephorą - jednak nigdy nie miałam okazji testować, bo ceny są stosunkowo wysokie i tak jakoś wyszło :P Uwielbiam naturalne kosmetyki, a z tych które opisujesz, najbardziej zainteresowała mnie baza pod maseczki - maskimizer :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na swojego Bloga Sakurakotoo
Baza pod maseczki? O tym produkcie słyszę pierwszy raz i prawdę mówiąc nie wiedziałam, że coś takiego istnieje ;)) Ciekawy produkt!
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie Spot Remover, bo niestety, ale czasem mam jakieś niezbyt miłe niespodzianki na skórze...
OdpowiedzUsuńDla mnie to za wysoka półka cenowa.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o bazie mod maseczki. Ale sens jej istnienia podoba mi się. Zwłaszcza to, że ułatwia zmywanie glinek.
OdpowiedzUsuńAle piękne wakacyjne zdjęcia:(
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze nic z tej marki, lecz produkty wydają się interesujące :)
Nie miałam styczności z kosmetykami Origins :)
OdpowiedzUsuńGingerheadlife.blogspot.com
Zdjęcia śliczne z "Origins" nic nie miałam niestety
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze z nią styczności .
OdpowiedzUsuńGreat post!
OdpowiedzUsuńhttp://kissthestarsblog.blogspot.ro/
Mnie najbardziej zdjęcie zaciekawiły :P fajny pomysł na zaprezentowanie kosmetyków :D
OdpowiedzUsuńmiałam do czynienia z kilkoma kosmetykami od nich i jakoś mnie nie oczarowały
OdpowiedzUsuńTy robisz tak cudowne zdjęcia że wow:)
OdpowiedzUsuńNie znałam tej marki wcześniej :)
OdpowiedzUsuńPomijając fakt, że kosmetyki, które przedstawiasz zapowiadają się rewelacyjnie to te zdjęcia po prostu uczyniły mój dzień lepszym :D Pięknie przywołanie lata! Obserwuję i zapraszam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki, ale brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńBaza pod maseczki? Czego to nie wymyślą :D
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej marce, nie miałam też okazji jej testować, ale wygląda bardzo ciekawie :) może kiedyś spróbuję coś takiego kupić :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko myszko :*
Nie słyszałam o tej marce.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej marce, ale nie miałam tych produktów.
OdpowiedzUsuńja tak samo ;) o marce dużo słyszałam, ale produktów nie miałam okazji używać ;)
UsuńŚwietne fotki:)
OdpowiedzUsuńNie używałam niczego z tej firmy, ale nie mówię nie :)
OdpowiedzUsuńTak nie do końca mam przekonanie do kremów zmieniających kolor.Tym bardziej jak odcieniowo są ciemne, bo ja jestem bladzioch.
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie żel punktowy, zwłaszcza, że na mojej twarzy wszelkie zmiany choć występują sporadycznie, potrafią się goić i dwa miesiące.
OdpowiedzUsuńCzego to już nie wymyślą, baza pod maseczki...
Uwielbiam ich maseczki, a zwłaszcza tą na noc. Rewelacyjnie nawilża :)Produktów o których piszesz nie znam, ale żel jest ciekawy :)
OdpowiedzUsuń